Feliks Koneczny, Polskie Logos a Ethos (część piąta)

Czy Polska potrzebną jest i pożyteczną dla Europy? – zadaje pytanie Feliks Koneczny, przywołując opinię, mówiącą, iż Rozwój historyczny zmierza do tworzenia jak najrozleglejszych tworów politycznych, a więc… wynikałoby z tego, że postęp polega na tym, ażeby jak najwięcej państw i narodów traciło niepodległość? (…) Walka o byt rozstrzyga najlepiej o postępie, bo słabsi giną, a zatem żywi składają się z coraz silniejszych. Dla słabszych nie ma innego celu, jak posłużyć za „guano”. Wolno przecież każdemu ćwiczyć się, żeby być jak najsilniejszym; kto tego zaniedbał, sam sobie winien. Trudno – najwyższym interesem ludzkości jest usuwanie z drogi niedołęgów.

Teorii tej nie można odmówić logiczności; mylność jej polega na tym, że jest jednostronną. Jednostronność pojmuje na „siłę”, bo tylko materialnie, podczas gdy istnieją nadto siły moralne, o których można twierdzić,  że one właśnie są siłami właściwymi, najsilniejszymi. Gdyby się sprawdziło przypuszczenie, że siła polityczna bez moralnej kruchą jest, że sama siła fizyczna trwałych wyników nie daje, jeżeli nie opiera się o moralną, natenczas cała teoria o wartości walki o byt, jako regulatorze najwyższym w historii, byłaby pozbawioną wartości, a sama walka o byt okazałaby się tylko środkiem do celu, jako szczebel niższy, po którym wspinać się trzeba na wyższe. Regulatorem najwyższy byłaby jakaś siła moralna; dążenia do bliższego określenia tej siły stanowiłyby najwyższy cel nauk prawniczo-historycznych.

Wymagać będzie zarazem poprawki pogląd na kwestie ilości państw i narodów. Rozwój historyczny wymaga tworzenia jak najrozleglejszych tworów politycznych w tym znaczeniu, ażeby powstawały jak najrozleglejsze twory, oparte na wspólnej sile moralnej, a więc dobrowolnie się zrzeszające. Twory oparte na przymusie tamują tedy rozwój historyczny, działają wstecznie. Postęp Europy wymaga, ażeby jak największe jej przestrzenie zrzeszały się, ale pod warunkiem, żeby nigdzie nie działał przymus. Zrzeszanie musi być obmyślone w taki sposób, iżby nikt z zrzeszonych nie tracił niepodległości.

Pożytecznymi są dla Europy narody i państwa w miarę tego, o ile mogą się przyczynić do wzmożenia jej sił moralnych, ażeby fizyczne nie szły na marne. Polska zdała już raz egzamin z tego, że umie wytwarzać duże obszary polityczne, zrzeszane dobrą wolą uczestników-spólników, a mianowicie w systemacie unii. Ale skoro dziś nie ma nigdzie owej „drugiej strony”, pragnącej unię zawierać, a zatem byłoby to doktrynerstwem, żeby powoływać się wciąż na unię, jakby na jakiś syngelton polskich sił moralnych. A gdy unii nie ma, więc cóż? Czyż nie ma przez to samo w polskości niczego realnego? Dajmyż więc nareszcie spokój temu ciągłemu obnoszeniu się z unią, jakbyśmy niczego innego nie mieli do pokazania. Niepotrzebnie profanujemy świętości narodowe (t. II, s. 48-49).

Czytaj dalej „Feliks Koneczny, Polskie Logos a Ethos (część piąta)”