Feliks Koneczny, Polskie Logos a Ethos (część czwarta)

W drugim tomie Polskiego Logosu a Ethosu. Roztrząsaniach  o znaczeniu i celu Polski Feliks Koneczny sytuuje sprawę polską na szerszym tle europejskim. Stojąc na swym stanowisku niemożności syntezy odrębnych cywilizacji, historiozof opisuje nieudane próby syntez, w tym dążeń do syntezy Zachodu i Wschodu. To myślenie prowadzi go do sformułowania poglądu na temat przyczyn upadku Polski: O przyczynach upadku Polski mamy obfitą literaturę. Któryż by historyk polski nie zastanawiał się nad tym, któryż by nie złożył jakiegoś przyczynku do tej kwestii? Aleć wszystkie te badania i dociekania znajdowały się widocznie w stadium przygotowawczych studiów, skoro była wciąż mowa o przyczynach upadku Polski, póki by się nie doszło do wykrycia przyczyny. Wyliczenie przyczyn nie jest bowiem niczym innym, jak tylko zakrywaniem nieznajomości przyczyny. Nie będę się rozwodził nad tym, jak wskazywano przyczyny, nie mogące się ostać wobec badań historycznych porównawczych; jak to np. forma rządu była w Szwecji i w Holandii gorsza, niż w Polsce, a przekupstwo większe w Anglii, prywata gorsza w Niemczech, itd.; poprzestanę na stwierdzeniu, że mieszano objawy upadku z przyczynami, biorąc jedne za drugie. Objawów musiało być wiele, boć upadek był, niestety, wszechstronny (od polityki do literatury); ale im więcej objawów, tym bardziej musi tkwić na ich dnie jakaś ogólna przyczyna.

Zdawałoby się, że na wytłumaczenie upadku Polski wystarcza dopatrywać się przyczyny w upadku oświaty; wszak to pociąga za sobą upadek wszystkich zajęć dla braku znawców, zastój i zacofanie od rolnictwa do rzemiosła wojennego, od bankructwa szkolnego do filozofii i poezji, a gdzie niedostatek znawców rzeczy, tam następuje wnet niedostatek samychże rzeczy. W ten sposób upadek oświaty tłumaczy rzeczywiście w sposób jasny wszelkie a wszelkie objawy upadku Polski i mógłby być wzięty za przyczynę istotną, za „przyczynę przyczyn”. Ale i to złudzenie. Zna bowiem historia państwo, które z reguły pogrążone w ciemnocie, nie tylko nie upadło, ale rozszerzyło się i wzmogło znakomicie kosztem Polski: Rosja nigdy przecież oświatą nie celowała!

Trzeba tedy szukać jeszcze dalej a głębiej; trzeba szukać przyczyny upadku oświaty. Zbiega się objaw ten z rozpowszechnieniem wschodniego stroju (kontusza), z gnuśnością w życiu publicznym, z nierządem politycznym, itp. Wszystkie ujemne objawy historyczne zeszły się razem w owym okresie saskim, wszystkie występują już w drugiej połowie panowania Sobieskiego, a gdy przyjrzymy się bliżej temu życiu polskiemu, nie sposób nie dostrzec, że zachodzi w nim jakowaś orientalizacja, że w porównaniu z czasami Zygmuntów i Batorego ma ono w sobie niewiele pierwiastków europejskich, że w miarę zbliżania się do czasów Sobieskiego oddala się coraz bardziej od Zachodu, a zbliża się natomiast coraz więcej do Wschodu.

Gdzieś za Wazów szukać wypada linii granicznej pomiędzy wyłącznym i zupełnym panowaniem w Polsce cywilizacji łacińskiej, zachodnio-europejskiej a zamienieniem się Polski w coś pośredniego pomiędzy Zachodem a Wschodem. Objawy zaczynają się już za Jana Kazimierza, poniekąd nawet już pod koniec rządów Władysława IV. Uwzględnijmyż (czego dotychczas nie uwzględniała historiografia nasza), że przyczyna musi być starsza od objawów, a wypadnie szukać przyczyny jeszcze pod Zygmuntem III, i wchodzimy w czasy, kiedy propagowało się właśnie zbliżenie polityczne i kulturalne polsko-moskiewskie, w czasy marzeń o unii z Moskwą, a owe czasy dążeń do syntezy Zachodu i Wschodu na ziemiach Rzplitej i na polskim podłożu kulturalnym.

Polska tylko do pewnego czasu, mniej więcej do pierwszej ćwierci XVII wieku była czynną uczestniczką cywilizacji łacińskiej, po czym nastąpiło orientalizowanie się, sięgające wcale głęboko. Doszło do tego, że jak poprzednio szerzyliśmy cywilizację zachodnią ku wschodowi, tak potem wręcz odwrotnie: wschodnią posuwaliśmy ku zachodowi. Nastąpiło to, jako konieczny, nieuchronny wynik polskich dążeń do syntezy Zachodu a Wschodu, która to próba przerywa cywilizacyjny tok historii polskiej. Synteza okazała się w końcu niemożliwością, natomiast zaś wzięły w Polsce samej górę wpływy wschodnie.

Za wydarzenie, stanowiące historyczny symbol tego zwrotu, uważać należy unię brzeską 1596 roku; po czym reforma Konarskiego symbolizuje nawrót do Zachodu. Na klin ów, wbity w historyczny pochód Polski, wypada tedy doba długa, lata 1596-1740. Okres ten próby syntezy ze Wschodem dzieli się na trzy części: marzenia o unii z Moskwą zajmują czas 1596-1632, po czym następuje przesilenie kulturalne w Polsce i na Litwie, obejmujące lata 1632-1683, aż wynikł z tego zanik państwowości i kultury, znamionujący lata 1683-1740, a potem od Konarskiego nawrót do Zachodu, niestety politycznie opóźniony: po reformach bezskutecznych lat 1740-1794 nastał długi okres narodu bez państwa 1795-1918.

Tak tedy przyczyną upadku Polski było dążenie do syntezy Wschodu i Zachodu, skutek był taki, że Polska uległa wpływom wschodnim, zorientalizowała się, czego zasadniczym objawem było, iż popadła w ciemnotę iście orientalną, z czego wypłynęły owe dalsze objawy, uważane mylnie za przyczyny upadku Polski.

Co innego unia z Litwą, co innego z Moskwą. Pomyłka polegała na tym, iż nie odróżniano jakościowych a ilościowych różnic cywilizacyjnych. Moskwa, należąc do cywilizacji turańskiej, w której obrębie tworzyła kulturę słowiańsko-turańską, różniła się od nas cywilizacyjnie nie tylko ilościowo, tj. niższym szczeblem kultury, ale zarazem jakościowo, bo należała do cywilizacji zasadniczo odmiennej, a już wyrobionej. Nie wszystkie zaś cywilizacje dadzą się z dobrym skutkiem „krzyżować”…

Pomiędzy Moskwą a dążącą do unii z nią Polską zaszło głębokie nieporozumienie: chcąc unii, chcieliśmy czegoś, czego oni nie mogli żadną miarą zrozumieć, bo leżało to poza umysłowością moskiewską. Tendencje polskie zrozumiano w sposób taki, jakoby Litwa i Polska pragnęły poddać się carowi i być wcielonymi do państwa moskiewskiego. Takie rozumienie rzeczy wypływało zaś wcale nie ze złośliwości politycznej, ani z jakiegoś wyrachowania politycznego na sposób wschodni, lecz przez prostą konsekwencję pewnego sposobu widzenia rzeczy w obrębie kultury słowiańsko-turańskiej. Kultura owa nie pojmuje rozmaitości w życiu zbiorowym (w tym wypadku autonomii, federacji, unii); nie pojmuje organizacji życia zbiorowego inaczej, jak poprzez jednostajność, w czym podobna jest do kultur bizantyńskich.

Granice cywilizacji zachodniej a wschodniej zmieniały się w toku historii rozmaicie, ale wśród tej zmienności można stwierdzić fakt, jako po każdej próbie syntezy uszczuplał się obszar Zachodu na rzecz orientalizmu. Synteza rzekoma rozbijała się po pewnym czasie, stosunkowo krótkim, a Wschód wychodził z jej więzów wzmocniony na nowe podboje. Tak było za czasów starożytnych, podobnież w wiekach średnich i tak się też skończyła polska próba „syntezy” (t. II, s. 25-29).

Dodaj komentarz